środa, 14 sierpnia 2013

Zombie Loan 3

-Bratanek?-Zdziwiona dziewczyna z powrotem usiadła na kanapie.
-Tak bratanek. Axel Ci nie wspomniał?-spytał Bekkou.
-Nie.
-No cóż, szkoda. Ale wracając do tematu, opowiedz coś o sobie.-Watashimori uśmiechnął się promniennie a w tym czasie Yuuta przyniosła herbatę. Chika i Shito nie kryli zainteresowania dziewczyną, więc również usiedli czekając na odpowiedź dziewczyny.
-Co konkretnie chcesz wiedzieć?-Spytała różowowłosa.
-No na przykład... imię, nazwisko, wiek, zainteresowania, czemu chcesz pracować jako łowca zombie?
-Ehhh... Kita Michiru, 15lat, zainteresowania to... broń, walki, zwierzęta, muzyka i to chyba wszystko...
-A czemu chcesz pracować jako łowca?-zapytał Shito.
-Czemu? To trochę długa historia i raczej nie mam zamiaru jej opowiadać.- Mina Michiru mówiła "Nie pytajcie bo zginiecie".
-Powiedz.-Chika chciał wiedzieć dlaczego dziewczyna chciała podjąć się tej roboty.
-Nie.-Prosta i krótka odpowiedź z ust dziewczyny. Białowłosy jednak tak łatwo się nie podda. Zrobił maślane oczka i próbował ją przekonać.
-No powiedź.
-Nie.
-Ale ja tak ładnie proszę.
-Zapomnij.
-No weź.
-Nie.
-Czemu nie ruszają cię te szczenięce oczka?
-Odporność.
-Jak można być tak niewrażliwym?-oburzył się złotooki.
-Jak byś od dziecka zabijał to też byś tak miał.
-Mam Cie! W końcu coś o sobie powiedziałaś. Więc słuchamy dalej.
-Cholera!-" Nie wieże że tak łatwo dałam się podejść, a skoro to powiedziałam to się nie odczepi. Cholera!"
-No powiedź.
-Mooo! Jak powiem to się w końcu odwalisz?!
-Tak.-Białowłosy uradowany i z promiennym uśmiechem pokiwał głową.
-To tak. Odkąd byłam mała musiałam zabijać zombie i szkolić się w tym. Wystarczy?
-Nie. Czemu musiałaś je zabijać?
-Bo jestem waszym naturalnym wrogiem ciemnoto!
-Wrogiem?
-Tak!!!
-Ale dlaczego?-Tym razem Watashimori zadał pytanie.
-Widzisz to?-Dziewczyna wskazała na małe kiełki w swojej buzi.
-Tak no i?-tym razem już nie wytrzymała, jedno jej oko zmieniło barwę na krwisto czerwoną.
-O ja. Ty jesteś wampirem!-Wrzasnął Akatsuki.
-Tak idioto. Niby czemu poświęcałabym połowę pensji żeby dostać dwa woreczki krwi na miesiąc.
-Aaa... ale jak to możliwe ?!!
-Bardzo proste mama była w połowie wampirem a tata shinigami. Więc chcąc nie chcąc, urodziłam się ja mieszaniec.
-Czyli że jesteś pół shinigami, w 1\4 wampirem a w 1\4 człowiekiem?-Zapytał Shito.
-Wreszcie ktoś inteligentny!
-Ej.-oburzył się białowłosy.
-Oh, zamknij się idioto.-Dziewczyna walnęła go w głowę.
-Czyli masz również moc shinigami?- spytał blondyn.
-Tak widzę obręcze na szyjach i mam kose a i jeszcze wyczuwam innych w obrębie dwudziestu metrów ode mnie. Rozpoznaje kim są, wampir, wilkołak, zombie, demon shinigami, człowiek, zwierze...
-To wilkołaki istnieją?!-wykrzyknął Akatsuki 
-Tak matole skoro istnieją zombi i wampiry to czemu miały by nie istnieć wilkołaki?-spytała dziewczyna wywracając oczami.
-No bo...-białowłosy próbował znaleźć jakąś sensowną odpowiedź ale mu się nie udało i westchnął tylko przeciągle.-A dużo ich jest?
-Tajemnica-Michiru uśmiechnęła się wrednie.-W każdym bądź razie jestem zmęczona i chce iść spać więc sorki ale już pójdę.
-To wampiry śpią?-spytał Shito
-Tak te brednie co są w książkach i filmach tylko rujnują im opinie. Poza tym ja jestem wampirem tylko w 1/4 więc sorry spać musze.
-A masz się w ogóle gdzie zakwaterować?-zmartwił się Bekkou-Axel mówił że dopiero co przybyłaś do miasta.
-Spoko od kolegów w szkole słyszałam o starym akademiku do wyburzenia więc tam się na chwile zatrzymam.
-Ej ale wiesz że ten akademik to jest zamieszkany?
Dziewczyna spojrzała ze zdziwieniem na Chikae.
-Spokojnie możesz się tam zatrzymać nie ma problemu- Uśmiechnął się blondyn- jutro porozmawiam z osobą która ma piecze nad budynkiem myślę że nie będzie problemu.  


-------------------------------------------------------------
Wiem wiem dawno nie było rozdziału, przepraszam. Spowodowanie było to tym że byłam na wyjeździe i w dodatku internet mi odcieli ale spokojnie notki postaram się dodawać częściej. ale wiecie byłabym cholernie wdzięczna za jakiekolwiek komentarze bo nawet nie wiem czy ktokolwiek to czyta. Bye :*

środa, 19 czerwca 2013

Czarny Kot Rozdział 5

-Widzicie najpierw szkoliła mnie Lal a potem pałeczkę przejęła Varia.-dziewczyna uśmiechnęła się słodko.-Ale i tak mam żal do Xanxus-ni że mnie do Varii nie chcą przyjąć.-spojrzała z wyrzutem na swoich "braci".
-Zapomnij-krótka acz zwięzła odpowiedz szefa oddziału zabójców wywołała oburzone prychnięcie Neko.
-No dobra, dobra. A więc wracając do tematu, co napisał właściwie dziewiąty? 
-Eee... napisał że będziesz nas szkoliła.-odpowiedział Sawada.
-Yhym. To się zgadza. Jestem wymagającym nauczycielem. 
-I niezbyt cierpliwym-dodał Belphegor z wrednym uśmieszkiem, na co Fran i Lussuria pokiwali tylko głowami. Sawada przełknął głośno ślinę.
-Squalo-ni pomożecie mi troszkę z nimi chociaż te kilka dni?-spytała czarnowłosa ze słodką minką.
-Jak myślisz Kuso Boss? Pomożemy?
-Nie.-odpowiedział czerwonooki.
-Masz odpowiedź-odparł Superbi. Na co Vongola decimo j jego strażnicy, w większości, odetchnęli z ulgą.
-Bell, Fran?
-Wybacz siostrzyczko-odparł blondyn.
-A ja ci pomogę.-zaoferował młodszy chłopak, na co dziewczyna uśmiechnęła się promiennie i przytuliła do niego.
-Dzięki, chociaż ty jeden mnie kochasz. A co do was-spojrzała na resztę Varii-możecie uwierzyć że się zemszczę i tak w ogóle to foh forever.- otrzymała tylko znudzone spojżenie czerwonek tęczuwek i pżerażone spojrzenia reszty zespołu, na co Fran zachichotał, a Vongola widząc że Bell chowa się za Mamon, Lussuria za Levim a Squalo cofnął o krok, głośno przełknęli ślinę. Jeszcze nikt nigdy nie widział aby varia bała się kogokolwiek. Wiedzieli teraz że z dziewczyną nie ma żartów. Tylko Hibariego jakoś to nie ruszało.
-Dobra.-zwróciła się do Tsuny na co ten spojrzał na nią spłoszony-dzisiaj jest późno, ja chcę spać, i ogólnie strzelić każdego z nich-wskazała na swoich kolegów.-z liścia za wredote wrodzoną, więc dziś macie spokój. W związku że jest środek tygodnia to pewnie macie zajęcia tak?
-Tak-odpowiedział decimo
-Okey, o której kończycie?
- Ja, Yamamoto, Gokudera i Chrome kończymy o trzeciej.
-Ja też!!!-wykrzyknął Sasagawa-A ty Hibari?!- w odpowiedzi dostał tylko rozdrażnione prychnięcie i po chwili po strażniku chmury nie było śladu. Tsuna tylko spuścił głowę a w jego oczach pojawił się smutek, co nie uszło uwadze Yoru. "Coś jest na rzeczy" pomyślała.
-Więc trening zacznie się jak już się ogarniecie po szkole.-na co wszyscy pokiwali głowami- a jeszcze jedno Tsuna powiesz Hibariemu że na razie na treningi nie musi przychodzić, jest dość silny więc najpierw zajmę się wami jasne?-chłopak kiwnął głową-Świetnie  to teraz wszyscy się ładnie rozchodzimy do domków idziemy się kąpać i lulu, bo jutro szkoła i wasza katorga ze mną więc lepiej się wyśpijcie. Zrozumiano?
-Tak-odpowiedzieli chórkiem
-To papa!-Kiedy drużyna dziesiątego Vongoli się rozeszła dziewczyna zwróciła się z mordem w oczach do swoich przyjaciół-Pożałujecie-wysyczała a jej uszy i ogon zadrgały nerwowo. Wszyscy prócz Squalo i Xanxusa cofnęli się o kilka kroków.
-Kupie ci tyle słodyczy ile chcesz więc skończ już z tym fohaniem-powiedział spokojnie szef varii, na co oczy Nero zaświeciły jak diamenty. Po czym dziewczyna uśmiechnęła się promiennie i rzuciła na szyję swojemu braciszkowi mówiąc że im łaskawie wybacza. Kto jak kto ale ona miała tylko jedną słabość mianowicie słodycze, wprost je uwielbiała. Więc cały zespół szczęśliwy że dziewczyna nie żuci się na nich i nie pomorduje, pojechali do sporego domku który dziewiąty wykupił Yoru na czas szkolenia dziesiątego i jego strażników.

------------------------------------------------------------------------------

Przepraszam za moją długą nieobecność ale byłam zawalona nauką i nie miałam wogule czasu nawet dojść spokojnie do komputera mam nadzieję że mi wybaczycie:* 

wtorek, 19 lutego 2013

Czarny Kot Rozdział 4

-Jesteśmy na miejscu.- Blond włosy nastolatek szturchnął czarnowłosą dziewczynę, która dopiero co zasypiała.
-Mhm.
-Yoru no, wstawaj.
-Jeszcze chwila, wy sobie pospaliście a ja nie.
-Wstawaj.- władczy ton "szefa" doszczętnie ją dobudził.
-Xanxus-ni, no weź jeszcze chwilka...
-Już.
-No, dobra już dobra.-Powoli otworzyła oczy i zgramoliła się z fotela. Potem posłusznie, w pół śpiąc, poczłapała za resztą drużyny, do samochodu. Znowu zasnęła... Tym razem jednak Xanxus jej nie budził. Po jakichś  trzydziestu minutach, dojechali na miejsce. Była to szkoła Nanamori, tak umówili się z dziewiątym, żeby najpierw dziewczyna ich przetestowała, a poza tym jeśli chodzi o szkołę to strażnik chmury Sawady też się pojawi. Jednak jednego nie przewidzieli, mianowicie że dziewczyna będzie spała. Znowu spadło na Squalo żeby ją wziął, bo boss'owi się nie chce. Tak więc wszyscy wyszli z pojazdu i stanęli pod szkołą czekając na Decino. Co dziewczyna wykorzystała na drzemkę, śpiąc sobie spokojnie na plecach białowłosego. Po jakichś dziesięciu minutach czekania, w końcu się pojawili. Dziesiąty Vongola ze swymi strażnikami. Jak zwykle przestraszony Dame Tsuna, zdołał z siebie wydusić jedynie cześć. Varia oczywiście go olała, czego Gokudera nie wytrzymał i wyciągnął ten swój kochany dynamit (serio gdzie on go chowa?) i rzucił w stronę Varii. Czego skutkiem było przebudzenie się dziewczyny. Zwinnymi kocimi ruchami, rozwaliła wszystkie dynamity i nie wiadomo kiedy znalazła się z Hayato z miną mówiącą "I'm kill you". Cóż nie wyspała się więc przez jakąś godzinę będzie wnerwiona, bynajmniej dopóki się na kimś nie wyładuje, z reguły wtedy walczy z Levim, Lussurią i Squalo jednocześnie. Bez ceregieli przyłożyła mu pazury do gardła i powiedziała.
-Jeszcze raz obudzisz mnie a zginiesz śmiercią bolesną.-wysyczała mu do ucha. Potem puściła i wróciła do Superbi.-Squalo-ni ...-W odpowiedzi dostała tylko westchnienie i kręcenie głową.
-Potem powalczymy, no chyba że Kuso Boss'a przekonam.
-Jesteś kochany-dziewczyna rzuciła mu się na szyję i posłała promienny uśmiech, teraz to humorek jej się poprawił. Spojrzała na trochę zmieszana grupkę i przypomniało jej się po co tu jest.
-Dobra to tak, ja jestem Yoru Nero z rodziny Neco, a wy?-Zwróciła się do Decimo.
-Ja jestem Sawada Tsunayoshi ale możesz mówić Tsuna. To są moi przyjaciele.
-Gokudera Hayato, prawa ręka dziesiątego.-odezwał się ten od dynamity.
-Yamamoto Takeshi.
-Sasagawa Ryohey!
-Chrome Dokuro.
-Ja jestem Lambo-sama!
-A ty?-zwróciła się do ciemnowłosego chłopaka.
-Hibari Kyoya.-Dziewczyna gdy tylko usłyszała jak się nazywa, zrobiła maślane oczka. Squalo mówił że strażnik chmury jest z nich wszystkich najsilniejszy, więc jedyne co powiedziała czarnowłosa, było proźbą.
-Walcz ze mną.-Chłopak najwyraźniej był zadowolony z prośby, bo tylko wyjął tonfy i uśmiechnął się chytrze. Varia wiedziała, Vongola też, no i po momencie zaczęła się walka. Zarówno błękitnooka jak i  granatowooki(taki kolor widzę na obrazku)robili uniki przed atakami drugiego żadne nie dało się zranić, jednak po jakichś pięciu minutach błękitnookiej znudziła się zabawa. Oprucz pazurów pojawiły się też kocie uszy i ogon, co było zaskoczeniem zarówno dla Hibariego jak i reszcie Vongoli. Dziewczyna stała się o wiele szybsza i mocniej atakowała jednak udało jej się tylko zadrapać go w policzek, "jest silny"-pomyślała, chłopak również pomyślał to samo, walczyli przez dobre dwadzieścia minut. Obserwatorzy byli pod wrażeniem, Tsuna, jak ktoś może dorównać Hibariemu, a Xanxus  jak on dotrzymuje kroku Yoru, mimo iż ta użyła dopiero  ze 30% swoich możliwości. Boss Vari nie chciał przerywać swojej "uczennicy" zabawy nic nie powiedział. Ale domyślał się ze dziewczyna zaraz to skończy, i tak też się stało. Czarnowłosa użyła swojego płomienia i w jej rękach pojawiły się dwie katany z lodu, jednak po otrząśnięciu się ze zdziwienia Hibari również użył swojego płomienia, który pokrył jego tonfy. Znów walczyli na równi, dziewczyna jak i chłopak świetnie się bawili, jednak Neko postanowiła już kończyć. Skupiła się na jednym punkcie w swojej głowie, przez te kilka lat nauczyła się panować nad przemianą, odskoczyła na znaczną wysokość, a że była noc z pełnią księżyca wyglądało to jak by księżyc ją pochłoną, kiedy płomienie księżyca wydobyły się z jej pierścienia ogarniając jej ciało. Po kilku sekundach w jej miejscu znajdował się piękny czarny jaguar. Szok jaki wszystkich ogarnął był nieopisany, dziewczyna zmieniła się w kota a to już coś. Nawet Xanxus nie podejrzewał że tego użyje. Koniec walki był szybki, Yoru powaliła Hibariego na ziemię i przyłożyła mu pazury do szyi, w tej postaci nawet szef Varii nie miał z nią najmniejszych szans. Jednak mimo iż Nero nienawidziła używać tej mocy, bo często traciła nad nią kontrolę chciała pokazać Sawadzie że lepiej jej nie drażnić. I że jest nieobliczalna. Po wygranej walce podeszła do "Brata", a ten zaczął ją najzwyczajniej w świecie drapać za uszami. Potem dołączyli się Bell i Fran, uwielbiali kiedy jest w tej formie, bo ma mięciutkie futerko i jest cieplutka, więc zajebiście się do niej wtedy przytulać. Po kilku minutach pieszczot zmieniła się z powrotem w człowieka. Grupka Tsuny była nieźle przerażona, nawet Reborn był pod wrażeniem, nie miał okazji wcześniej poznać błękitnookiej, ale słyszał o niej od Lal Mirch i Colonello. Nie sądził jednak że jest tak silna. Kto jak kto ale Reborn potrafił ocenić siłę. Więc po raz pierwszy od przyjścia odezwał się.
-Silna jesteś, nic dziwnego że dziewiąty cię tu przysłał.
-A czego się spodziewałeś po uczennicy, Lal Mirch i Varii?-Odpowiedziała Czarnowłosa.
-Co uczennicy Lal i Varii????!!!!!-Wszystkie szczeny do ziemi. Tak wyglądała reakcja strażników Decimo i samego Tsuny, nie licząc Hibariego, który jak zawsze spokojny i opanowany, lecz wciąż nie mógł uwierzyć w porażkę.
-No.-krótka odpowiedź błękitnookiej i przytakujące skinienia głowami członków Varii.
---------------------------------------------------------------------
Przepraszam za długą nieobecność, ale mojego wena ostatnio trzasło, spakował się i pojechał sobie do ciepłych krajów. Nie wiem kiedy będzie następna notka. Mam nadzieję że Relo (czyli moj wen) szybko wróci. To ppapa :*

wtorek, 5 lutego 2013

Czarny Kot Rozdział 3


"-Opowiem Ci pewną historię kochanie.-Młoda kobieta,o ślicznych brązowych włosach,zwróciła się do małej dziewczynki o nieskazitelnie czarnych włosach,i oczach w kolorze błękitnego jeziora,w głębi jej oczu można było by utonąć.
-Jaką Mamusiu?
-Historię o bezkresnym niebie,które ogarnia wszystko swym ogromem,i wiecznym.Niebo kochanie ma siedem strażników.Choć o siódmym zapomniano.Jakich ma strażników niebo?
-Ma słońce,deszcz,chmurę,piorun,mgłę i burzę.Ale siódmego nie znam.
-A jaki kolor widzisz gdy patrzysz w lustro?
-Srebrny.
-Więc pomyśl jakiego elementu brakuje?
-Księżyca!-wykrzyknęła radośnie dziewczynka-Za dnia jest słońce a w nocy księżyc.
-Tak.A jaki ja mam kolor?
-Niebieski,czyli deszcz prawda?-kobieta skinęła głową,dziewczynka przez chwilę milczała a potem zadała pytanie rodzicielce.-Mamo,czemu ja potrafię widzieć te kolory,nikt inny ich nie widzi.
-Księżyc kochanie widzi wiele,czasem więcej niż nawet niebo.Kiedyś był uznawany za zły.Dlatego iż zwiastował nadejście nocy,czyli mroku.Każdy rodzi się z płomieniem w swej duszy.Każdy ma różny kolor i wielkość.Ten płomień daje nadludzkie moce.
-Dlatego niektórzy w naszej rodzinie mają kocie uszy i ogon?
-Tak,zależy to od ich ostatniej woli.Ale w naszej rodzinie,te atrybuty zostają przekazane przez geny,nie ostatnią wolę.
-Dlaczego.
-Naszą rodzinę dawno temu założyła pewna kobieta kochająca koty.Miała atrybut księżyca.Pewnego razu spotkała pięknego czarnego jaguara.Był to demon,lecz potrafił przybrać ludzką postać.Kobieta zakochała się w nim i tak narodziły się pół demony.Ale z każdym pokoleniem demoniczne moce zanikały.Teraz już ich prawie nie ma,tylko w małym stopniu,potrafimy pokazać uszy czy ogon,ale mocy nie mamy.Jednak ty tak a poza tym w tobie zapieczętowany został ten demon o którym mówiłam.
-Dlaczego?
-Ponieważ był niebezpieczny.Bardzo go kiedyś skrzywdzono,dlatego zapieczętowano go.I jest to robione zawsze gdy poprzednik umiera.
-Ale dlaczego we mnie go zapieczętowano?To przez niego mam te koszmary?
-Tak.-odparła kobieta ze smutkiem.
-Mamo..."
Czarno włosa dziewczyna obudziła się nagle,zlana potem.Znów śniła jej się jej ostatnia rozmowa z matką.Spojrzała na chłopców śpiących koło niej,na szczęście jeszcze spali,następnie zwróciła wzrok na zegarek wiszący na ścianie.Dopiero piątą.-pomyślała.Położyła się i znów zamknęła oczy tym razem,nic jej się nie śniło.


-Yoru-ne wstawaj.-Fran zaczął budzić dziewczynę.
-Mhm,jeszcze moment...
-Wstawaj zaraz się spóźnimy!-Jak zwykle nikt nie nastawił budzika.
-Ale ja tam mam jechać więc jak,spóźnisz się razem ze mną to nie odlecą...
-Ale jest na serio późno a ty miałaś jeszcze coś zrobić.-Czarnowłosa migiem zerwała się z łóżka i popędziła do łazienki,zapomniała że przed wyjazdem miała iść się pożegnać z nimi...Jak piorun uszykowała się do wyjścia i popędziła w stronę lasku na tyłach rezydencji.Chłopak już gotowy razem ze swoim Sempai'em poszli na miejsce żeby uniknąć spóźnienia.Squalo nigdy nie czekał zbyt długo...W tym czasie dziewczyna zdążyła dojść do małej polanki z jeziorem,nikt tam nie chodził.Stanęła i czekała.(Niezbyt długo bo 2 min.)Zza drzew wyleciał czarny kruk o czerwonych ślepiach,każdy byłby przerażony ale nie ona,ona ucieszyła się a ptak usiadł jej na ramieniu.
-Cześć Kuro,gdzie się podział Kage?-Błękitnooka zaczęła głaskać czarną sierść stworzenia.Dało się słyszeć ciche "miau" a potem ni stąd ni z owąd,pojawił się czarny kociak o jednym ślepku złotym a drugim zielonym.-Jest i Kage.Czarnowłosa wyciągnęła ręce i wzięła na nie kota i przytuliła.
-Wybaczcie ale ja muszę na jakiś czas wyjechać,no i nie będę mogła was zabrać.Przepraszam.Poczekacie tu na mnie?-Zwierzaki na znak że rozumią skinęły łepkami,zawsze rozumiała o co chodzi zwierzętom,tak instynktownie,ale z kotami czuła szczególną więź(wiadomo czemu).Jeszcze raz pogłaskała zwierzątka,a potem odeszła.

-Spóźniona!!
-Sorki,Squalo-ni.
-Dobra,ruszać się i do samolotu.Jazda!-Maślane oczka zawsze działały.Więc cała gromadka,usiadła na swoich miejscach,a wyglądało to tak:Bell i Mammon,Lussuria i Levi,Fran i Yoru,no i oczywiście nasz kochany sadysta ze Squalo.Droga była troszkę długa,śnieżnowłosy i czerwonooki się kłucili,tak jak Belphegor i zielonooki.Luss gadał o jakich niestworzonych rzeczach,a Levi wrzeszczał.Biedna dziewczyna wszystkich musiała uspokajać,kilka godzin przed dotarciem do celu,zmęczona gromadka pozasypiała.Ale dziewczyna nie mogła,wcześniejszy sen ciągle nie dawał jej spokoju...


W tym samym czasie
-Rusz się dame-Tsuna!
-Reborn,przestań mnie bić!!!
-Dostaliśmy wiadomość od dziewiątego.
-Od dziadka?
-Zbierz strażników.
-Czemu?
-Już!!!
Chłopak jak postrzelony ruszył po swoich kompanów."Zapowiada się ciekawie"Pomyślał alcoballeno.Po jakichś 20 minutach,Tsuna wrócił a razem z nim,jego strażnicy,z wyjtkiem Hibariego...
-Więc o co chodzi Reborn?
-Będziemy mieć gości-powiedział z widocznym zadowoleniem,kartkę chłopcu.-Czytaj.
-Etoo,"Drogi Tsunayoshi-kun,mam nadzieję że się ucieszysz.Wysłałem do Ciebie,Yoru.Pomoże Ci w treningach i troszkę was wszystkich podszkoli.Mam nadzieję że nie będziesz miał mi tego za złe,ale pomyślałem że drobna pomoc wam się przyda.Od razu napiszę,że nie jest ona oficjalnie członkiem Vongoli,ale bardzo nam pomaga,pracuje z Varią.Mam nadzieję że się zaprzyjaźnicie.
Pozdrawiam."Reborn co to ma znaczyć??!!-Chłopak przestraszył się na dobre.
-Spokojnie dziesiąty,nie pozwolę cię skrzywdzić.-Gokudera od razu wykrzyknął
-Nie martw się Tsuna,nie pozwolimy ci zrobić krzywdy no nie?-Wszyscy pokiwali głowami.
-Dzięki-Sawada spojrzał na nich z wdzięcznością-A właściwie to kiedy ona przyjedzie?
-Za jakieś dwie godziny.
-Cooooo?!!!???
-Rusz się tsuna trzeba się przygotować...
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Koniec *wzdycha* nie bijcie!!!Wiem notka troszkę do bani,ale co poradzę?Moja kochana wena wzięła sobie wakacje. Więc do następnej notki:*

piątek, 1 lutego 2013

Czarny Kot Rozdział 2


Teraz
-Lussuria!Gdzie jesteś ty cholero jedna?!!-Wrzeszczała czarnowłosa dziewczyna,ganiając po całej rezydencji.
-Znowu się zaczyna.-westchnął czarnowłosy mężczyzna a białowłosy i arcobaleno mu zawtórowali.
-Ej,Yoru czego tej gadziny szukasz?
-Sempai,nieładnie mówić tak o innych-Chłopiec w żabim kapturku zaczął pouczać blondyna za co oberwał w głowę.
-Ta cholera zarąbała mi laptopa!
-A na co temu zboczeńcowi twój laptop?
-Miałam tam nasze zdjęcia!
-Co rozumiesz przez nasze?
-No twoje,moje,Frana,Squalo-ni,Xanxus-ni,Levi'ego i Mammon!Lussuri też miałam kilka!A ta menda jedna mi teraz laptopa zajumała.Jeżeli jakiekolwiek zdjęcia znikną to zatłukę na śmierć tego zboczeńca!!!
-Dołączam się i jeszcze jedno.Skąd ty do kurwy nędzy masz nasze zdjęcia??!!!!
-Robiłam z zaskoczenia.:P
-Ej szefie wiesz że ona ma zdjęcia nas wszystkich i do tego ciebie jak śpisz?-Do pokoju wszedł strażnik słońca z wielkim wyszczerzem.-Ja wyszedłem wprost ślicznie ale na przykład Leviś nie wyspany to naprawdę śmieszny widok.
-No i co z tego że ma te zdjęcia?-Szef Varii niezbyt zainteresowany rozmową,raczył się odezwać.-W końcu niedługo wyjeżdża.
-CO!????!!!-zbiorowa reakcja wszystkich obecnych.Czemu się dziwić dziewczyna była z nimi zawsze,od kiedy Xanxus zgodził się ją trenować.Na początku wszyscy myśleli że to głupia rozpieszczona dziewczynka,dopiero Squalo i Mammon wyjaśnili im co się stało z rodziną Neko.Ale z nią było zabawniej,jedna mała dziewczynka wśród jednostki zabójców mafijnej rodzinki,którzy cóż byli nieco psychiczni każdy na swój sposób.Łączyło ich jedno,kochali zabijać.Ale dziewczyna wcale lepsza nie była.Przysięgła że zemści się na tych którzy  byli przyczyną jej piekła.Czarnowłosa posmutniała,ciężko jej będzie się z nimi pożegnać 9 lat z nimi była.Byli jej rodziną.Chciała wstąpić do Varii ale niestety boss jej zabronił.Nikt nie wiedział czemu.Ale czerwonooki wie aż za dobrze.Po prostu nie chciał aby stała się taka jak on.Co było jej marzeniem ironia nie?Nawet Fran który jest tu dopiero kilka miesięcy,czuje jak by była z nim zawsze,traktuje ją jak siostrę.Nagła wiadomość że ich neko wyjeżdża jest zaskakująca,co liczy się z lamentami.
-Ale czemu ona wyjeżdża?!-Bell
-No właśnie i gdzie?!-Fran
-Do Japonii.-Xanxus
-No ale czemu?-Bell
-Do Japonii?-Fran i Mammon
-Tak.-Xanxus
A w czasie tej jakże wciągającej rozmowy,czarnowłosa tłukła strażnika słońca.Biedaczek trzy żebra złamane,nos rozkwaszony,zadrapania i siniaki.Cieszy się jak małe dziecko że tylko to,bo nasza kochana niebieskooka potraktowała go taryfą ulgową,jeśli na serio chciała by mu zrobić krzywdę,wąchał by już kwiatki od spodu.
-Wyjeżdżam do Japonii żeby pomóc temu,jak mu było?A Sawada.Więc wyjeżdżam żeby mu pomóc.-I takim oto sposobem wszyscy obecni z wyjątkiem Xanxusa i Squalo zaliczyli piękną glebę.
-Temu śmieciowi???!!!!-wszyscy z wyjątkiem dwóch wyżej wymienionych.
-Tak Lal mnie o to poprosiła.
-Odmów.-Za taką odpowiedź oberwali po łbach.
-Nie,dobrze wiecie czemu.Lal nigdy nie odmówię,poza tym dziewiąty też poprosił.A podobno jest całkiem silny.Pokonał was wszystkich i jeszcze tego...e...Biakurana!Śniło wam się to nie?
-Noo,ale Yoru...
-Cicho Fran,przez jakiś czas będziecie mogli tam ze mną zostać.-zakończyła dziewczyna z uśmiechem.Na co morskooki uśmiechnął się i wtulił w swoją kochaną neko.
-Kiedy jedziemy?
-Dobre pytanie Squalo-ni nie powiedział mi jeszcze.
-Jutro rano.
-Trochę szybko...
-Ale im szybciej się zacznie,tym szybciej skończy.Poza tym słyszałam że strażnik chmury tego dzieciaka,jest bardzo silny.Chcę z nim powalczyć.
-Dobra,pakujcie się wszyscy,chyba że ktoś jechać nie chce-i znaczące spojrzenie na Bossa.Plus błagalne spojrzenie neko,przekonały go,w końcu czego się nie robi dla siostry nie?
-Ruszać się i pakować.-prosta a jak radująca odpowiedź,ze strony czarnowłosego.Jak kazał tak wszyscy ruszyli się pakować.A potem lulu.Ale dziewczyna przed snem,już w koszuli nocnej,poszła do pokoju swojego mentora.Cicho zapukała i nie czekając na odpowiedź weszła do pokoju.Cóż zastanie Xanxusa u ledwo zapiętej koszuli i czarnych spodniach i mokrych włosach u każdego wywołało by,niezły zachwyt.Mimo blizn chłopak był bardzo przystojny,trzeba przyznać.Ale na naszej błękitnookiej nie zrobiło to większego wrażenia.Ba!Ona już wszystkich widziała w piżamkach,więc widok jej "braciszka" nie był zbyt szokujący.Oczywiście za wejście bez zaproszenia,została potraktowana wściekłym spojrzeniem bazyliszka.I gdyby mógł zamieniać w kamień leżała by już martwa.
-Czego?!
-Wiesz co?Nie powinno się chodzić w mokrych włosach,zaziębisz się.-Nie czekając na odpowiedź,wzięła leżący ręcznik i najzwyczajniej w świecie,usiadła na łóżku czerwonookiego-Siadaj tu raz!-Każdy normalny by ją wyśmiał,a ktoś pokroju Xanxusa zabił by może.Ale nie chłopak wiedział że dziewczynę coś gnębi,usiadł jak jak grzeczne dziecko.Szokujące nie?Ale on polubił dziewczynę i kiedy nikt nie patrzył mógł się czasem jej słuchać,w końcu to jego "siostrzyczka" .Dziewczyna zaczęła wycierać mu włosy.
-Więc co jest?
-Właściwie czemu nie chcesz tam jechać?
-Nielubie tego śmiecia.
-Dlatego że cię pokonał?
-Nie.
-Więc czemu?
-Wnerwia mnie.Ciągle powtarza że nie chce być,żadnym szefem mafii,a jak co do czego przychodzi to walczy o to.Wrogów nie zabija tylko jeszcze się z nimi zaprzyjaźnia,dasz wiarę?Poza tym jest beznadziejny,jak zobaczy małego pieska to już wieje.Nawet bić się nie potrafi.
-Heh ale jego strażnicy chociaż muszą być silni nie?
-Może ten deszczu i chmury.
-Skończyłam.Wiesz co braciszku?Musisz się przespać i pomyśleć nad wszystkim.A tym razem na pewno go pokonasz,jesteś jeszcze silniejszy niż poprzednio.-Dziewczyna uśmiechnęła się promiennie i pocałowała szefa w policzek.-Dobranoc.-Ten tylko uśmiechnął się delikatnie i powiedział coś w stylu "dobranoc".Błękitnooka szła do swojego pokoju myśląc o tym co powiedział chłopak.Zawsze się przed nią otworzy^^.Weszła do pokoju i zobaczyła dwie postacie siedzące na łóżku.
-A wy co tu robicie?
-Yoru-ne możemy z tobą spać?-Nastoletni książę i mała żabka spytali się razem,po czym zrobili maślane oczka.
-Okej,ale uprzedzam jak będziecie się wiercić to was pozabijam.-Uśmiech rozpromienił ich twarze.Mimo że Belphegor był starszy od dziewczyny o jakieś cztery lata albo i więcej,uwielbiał z nią spać(bez podtekstów.aut.),tak samo jak mały Fran.Tak więc trójka położyła się razem,z prawej Fran,pośrodku Yoru a z lewej Bell.Krótkie "dobranoc" i wszyscy śpią.Niebieskooka zasnęła ostatnia rozmyślając o walka jakie może,będzie miała okazję stoczyć.Ale widząc spokojne twarze chłopców również szybko zasnęła.Fran lubił spać z czarnowłosą,bo czasami miał koszmary i to wcale nie takie zwykłe,lecz kiedy dziewczyna była obok był spokojny i szczęśliwy.Tak jak teraz.Nie pierwszy raz spali razem więc dla nikogo zaskoczeniem to nie było.Cała trójka oddała się w objęcia morfeusza,a do pokoju wszedł białowłosy mężczyzna i uśmiechnął się.
-Słodkich snów.-Po tych słowach wyszedł,trochę martwił się o dziewczynę.Za długo nie mogą z nią tam  zostać.W razie jakichś problemów Tsuna i reszta będą musieli poradzić sobie razem,bo nikogo z nią zostawić nie mogą.A zawsze może się stać to...Poszedł się położyć,pewnie i tak nie prędko zaśnie,ale z tego samego powodu chłopak o szkarłatnych oczach,w innej części rezydencji nie zaśnie zbyt szybko.
-----------------------------------------------------------------
Koniec.Mam nadzieję że się spodoba.Proszę komentujcie.<prosi>Papa:*Do następnej notki.

sobota, 26 stycznia 2013

Czarny Kot Rozdział 1


9 lat temu
Mała dziewczynka w czarnych włosach,weszła do starego opuszczonego domku po środku lasu.Mówi się że tam straszy.Ale ona się nie bała.Nie,niczego się że bała,ani krzyków bólu,męki ani żadnych upiorów.Była bez uczuć od czasu piekła jakie przeżyła.Była sama i to jej odpowiadało.Od roku jest szkolona na zabójcę.Ale ona chce się tylko zemścić,na tych którzy odebrali jej wszystko,rodzinę,miłość,szczęście,dom.Tak,wszystko,zostało jej odebrane.Czasem myślała o samobójstwie,ale wtedy nie pomści rodziców.Nie,będzie żyła tylko dla tego celu.Siedzi tam całkiem sama.I tak jest dobrze,wystarczy jej to."Miau,miau,miau"Czarny kot zaczął się do niej łasić.Podniosła swe błękitne oczka i ujrzała to znienawidzone zwierzątko.Wszyscy sądzą że czarne koty przynoszą pecha,właśnie dlatego jej rodzina zginęła,przez kocie atrybuty takie jak ogon,uszy czy pazury.Które pokazywały się gdy,silne emocje brały górę.Ze względu iż większość rodziny miała czarne włosy,uszy i ogon były w tym samym kolorze,była unikana i tępiona,aż doszło do rzezi.Nie oszczędzili nawet tych o jasnym kolorze.Tylko ona uszła z życiem.Została uratowana.Nie tylko przez Lal Mirch,ale i demona który w niej był zapieczętowany.Każda mafia ma jakiegoś demona tylko że większość jest pieczętowana w przedmiotach,ale w rodzinie Neko ze względu na kocie atrybuty,Demon był pieczętowany w dziecku i zostawał w jego ciele aż się zestarzało i umarło.Padło akurat na Yoru,ze względu na kolor włosów i oczu a także imię.Yoru znaczy noc a demon ten był,cieniem,zwierzęciem nocy a zwał się Ombra czyli cień gdyż był jaguarem,nocnym zabójcą potężnym i przerażającym.Zapieczętowany w ciele dziewczynki,uchronił ją pokazując swą potęgę przez,zmaterializowani się i zabicie połowy oprawców,reszta uciekła.Wtedy rodzina Neco przestała istnieć,a Yoru straciła swoją rodzinę.Kot który się właśnie do niej łasił był ranny,co nie uszło uwadze błękitnookiej.Opatrzyła rankę kici za co została nagrodzona liźnięciem po ręce.Zawsze koty ją lubiły i nie bały się.Kotka była dość młoda więc czarnowłosa wzięła ją ze sobą do "domu".Kiedy wróciła zastała tam chłopaka o czarnych włosach i oczach czerwonych jak krew.Nie bała się go.Może wyglądał strasznie ale Yoru czuła że jest do niej podobny,równie skrzywdzony i smutny.Wypuściła kotkę która wystraszyła się i zwiała.
"Co to za dziewucha?"skrzywił się nieprzyjemnie.
"Dziewczynka o której ci mówiłam,chciałam żebyś ją zaczął szkolić."Czemu Lal chce mnie oddać na szkolenie do jakiegoś dziwnego faceta???!!!!
"Niby czemu mam ją szkolić?Ty nie możesz?"
"Nauczyłam ją już wszystkiego"
"Sorki że się wtrącam ale kto to jest?"Pytanie padło,Lal spojrzała na dziewczynkę ze smutkiem.
"Yoru to jest Xanxus,jest synem dziewiątego i kandydatem na X szefa Vongoli.Chciała bym aby cię szkolił,a właściwie to pomysł dziewiątego."
"Nie zgadzam się"Oboje z Xanxsus'em powiedzieli jednocześnie.Lal spojrzała ze zdziwieniem.
"Nie będę szkolił żadnej smarkuli"
"Nie będę słuchała jakiegoś tyrana i dupka"OOU to rozwścieczyło chłopaka.Wycelował w niebieskooką pistoletem,strzelił by bez wyrzutów w końcu jest zabójcą.Nie spodziewał się że czarnowłosa też będzie się bronić więc gdy w nią celował znalazła się tuż za nim,przykładając ostre pazury do jego szyi.Tego się nie spodziewał.Uśmiech mimowolnie wpełzł na jego twarz."Może ta dziewucha nie będzie sprawiała problemów"ta myśl nie dawała Xanxsus'owi spokoju "Może ją szkolić?"Oto dylemat,co zrobić?
"Nieźle bardzo dobrze będę ją szkolił"Błyskawicznie uwolnił się od pazurów i wycelował w nią jeszcze raz."Następnym razem nawet do mnie nie celuj śmieciu."Coś było w tej dziewczynce co nie dawało czerwono okiemu spokoju,wydawała się do niego podobna to samo spojrzenie.

"Lal,czemu nie chcesz mnie już uczyć?"
"To nie moja wina,dziewiąty chciał aby Xanxus cię uczył.Jest bardzo silny."
"Ale Lal,ty jesteś arcobaleno,jedną z najsilniejszych dzieci na świecie!"
"Yoru wybacz ale decyzja dziewiątego jest najważniejsza,a pozatym się zgodził więc w czym problem?"
"W tym że...że on jest jakimś dupkiem.Ja z nim nie wytrzymam Lal!!!"
"Wybacz..."

"Ej szefie co to za dziewucha?"Bell
"Zamknij się śmieciu"Xanxus
"Szefie co..."Levi
"............."Xanxus się zaczął irytować
"Boss"Mammon
"Czego znowu?"Pyta siadając na swym "tronie"
"Zadam pytanie za nas wszystkich.Co to za dziewczyna?"
"Heh,moja nowa uczennica"
I tak oto wszyscy zebrani z wyjątkiem czerwonookiego i błękitnookiej zaliczyli glebę.A zbiorowa reakcja brzmiała tak "Że co kurwa????????????!!!!!!!!!!!!!!!!!!!"i była przekomiczna.Czarnowłosa nie wytrzymała i roześmiała się.Wszystkie spojrzenia poszły na nią.
"Czyś ty oszalał kuso boss?"To pytanie padło z ust naszego kochanego Squalo
"Rozkaz od dziewiątego"prosta i krótka odpowiedź.
"AAAAAAAAAAAAAAAAA"wszyscy
"Jak masz na imię?"Ten białowłosy jest całkiem fajny.
"Yoru Nero"
No proszę coś słyszał bo źrenice mu się rozszerzyły i zrobił głupią minę.
"Nero?"
"tak"
"Ej baka boss,wiesz kim jest ta dziewczyna?"
"Nie"
"Lepiej niech się z tond wynosi"Czego ten durny pseudo księciunio to mówi?
"Czemu?"
"Boss,ta dziewczyna jest przeklęta,to czarny kot i demon jednocześnie"Mammon
"Hoo..."
"Sorki,ale się wtrącę.Niby czemu mam się wynosić skoro ten debil dopiero co mnie tu przywlókł.A tak poza tym to ja tu przychodzić nie chciałam,więc pretensje do niego.I jeszcze cię pseudo księciuniu sprostuje nie jestem demonem tylko demon jest zapieczętowany we mnie,dlatego mam demoniczne moce,ale sama demonem nie jestem,to przez pierścień Neko."Dobra moja wypowiedź wkurzyła trzy osoby.Haha dobre.
"Jak śmiesz się tak zwracać do boss'a ty mała niewdzięczna smarkulo!!!!!!"Levi
"Nie jestem pseudo księciuniem"Bell
"Ty mała cholero chcesz oberwać?!"Xanxus
"Dawaj,wiesz Xanxus powiem ci prawdę,znam cię od ledwo pół godziny i szczerze jesteś egoistą,dupkiem,zadufanym bachorem i bez wątpienia cholernym sadystą.Zachowujesz się jak skrzywdzony bachor któremu zabroniono się bawić!!"Moja wypowiedź chyba go zatkała,bo zrobił dziwną minę,ten cały jego zespół chyba też się zmieszał,ale za chwilę wszyscy spojrzeli na mnie z przerażeniem,a ja na czerwonookiego który najzwyczajniej w świecie się roześmiał.Wszyscy zaliczyli glebę.
"Podobasz mi się mała,dobra test wstępny zaliczony"
"Haha test wstępny nie ja ci zaraz przywalę!!!!!!!!"No pięknie pojawił się ogonek i uszka ale co za tym idzie też pazury,rzuciłam się na niego ale cóż pokonał mnie a potem trochę postraszył.Później poznałam się z resztą drużyny,której część nie omieszkała mnie pogłaskać za co troszkę oberwali.
Tak właśnie zapoznałam się z Xanxus'em który z czasem stał się dla mnie jak starszy brat,trochę dziwny,kochający zabijać brat.Ba cała ta gromadka Belphegor,Mammon,Squalo,Lussuria i Levi stali się dla mnie rodziną którą dawno straciłam.
------------------------------------------
Przepraszam za długą nieobecność i życzę miłego czytania.

sobota, 20 października 2012

Ghost Hunt 8

   Gabriel na szczęście zdążył uniknąć bliskiego kontaktu z ostrzem przypominającym sierp księżyca.
Był cały lecz nie można było powiedzieć tego o koszulce jego ulubionego zespołu którą miał na sobie.
-Co ty sobie do cholery wyobrażasz??!!! Wbijasz do mojego domu niszczysz mi drzwi i ulubioną koszulkę. Idź do diabła!!!!
-Po co???Tu lepiej się bawię :P-Dziewczyna ruszyła znów na Gabriela, lecz drogę zastąpiła jej Mai. Nieznajoma zrobiła wielkie oczy i zatrzymała się.
-Czego tu chcesz?-Spytała brązowowłosa. Na jej głowie gościły kocie uszy, pojawił się również koci ogon i pazurki na rękach. Wszyscy zebrani w sali byli równie zszokowani co nieznajoma. Jedynie Naru i Lin którzy,  wpadli razem z resztą drużyny do pokoju po wybuchu, zachowali spokój.
-Co ty tu robisz?!- płomiennooka cofnęła się o krok.
-Mam tu robotę, ale jestem ciekawa co ktoś taki jak ty tu robi i jakim prawem demoluje czyjś dom.
-Proste, pracuje.
-Więc dziś zrób sobie wolne i się ulotnij...
-Słodka jak zawsze..
-Hola hola, wy się znacie??!!!!.. Czy ktoś mi do cholery wyjaśni co tu się dzieje?!!!-Gabrielowi najwyraźniej już zgłupiał dwie dziewczyny z takim charakterkiem to już za wiele na jego opite nerwy....
-Z miłą chęciom tylko najpierw  was pozabijam może być taka kolejność??
-"Zebrało jej się na czarny charakter"-pomyślał Gabriel patrząc na nowo przybyłą z pogardą i nienawiścią, bo w końcu przez tą laskę będzie musiał znowu się męczyć ...
-Słuchaj no nie ważne jakie dostałaś zadanie. Nie skrzywdzisz nikogo dopóki ja tu jestem-Mai była pewna że nie pójdzie jej łatwo z czerwonooką ale musiała jakoś spróbować ocalić ich wszystkich.
 -Dobra spokojnie panienki-Lin jak zwykle chciał złagodzić sytuacje i obecnie panujące napięcie ale nie miał pomysłu jak tego dokonać...
-Czy on powiedział do nas panienki??!!-jak na komendę Mai i czerwonooka  spojrzały morderczym wzrokiem na Lina.
-Proszę o wybaczenie.-Lin już wiedział co się święci więc wolał się wycofać niż być poturbowanym przez te dwie złośnice.
-Hmm w sumie to mogę wam powiedzieć skąd się znamy. Tylko ostrzegam to może być dla was szok gdyż wasza kochana przyjaciółeczka jest moją siostrą cioteczną. Czyli konkretnie córkom siostry Lucyfera.
-Moment, moment czyli ty...jesteś....córkom Lucusia????!!!-Gabriel dostał napadu takiego śmiechu że zaczął się tarzać po podłodze.-hahahahhahahaaha lepszej bajki nigdy nie słyszałem,masz coś jeszcze w zanadrzu??
-Owszem -zezłoszczona nowo przybyła z furiom ruszyła na Gabriela ciskając w niego ognistymi kulami które pojawiły się nie wiadomo  skąd.-Pożałujesz dnia w którym wszedłeś mi w drogę!!!
-To się jeszcze okaże -Gabriel z kpiącym uśmiechem omijał jej wszystkie ciosy......
...........................................15 minut później.....................................
-Co jest do cholery?  Kim ty jesteś?-zdyszana ognistooka nie wierzyła w to co się dzieje-"Jakim cudem udało musie ominąć wszystkie moje ataki? "-ta myśl nie dawała jej spokoju.
Gabriel również ledwo stał na nogach czuł się gorzej niż mogło by się wydawać gdyż minę miał jak zwykle arogancką....
Lin widział że znów szykują się do tej bezsensownej walki wiec postanowił jakoś zaradzić tej idiotycznej sytuacji.
-Spokojnie może damy rade jakoś to wszystko załatwić bez rozlewu krwi.?
-Ale tak to stracimy całą zabawę :(-ognistooka i Gabriel byli najwyraźniej niezadowoleni perspektywą utraty tego co ich zdaniem było największym urokiem bójki.
-O ironio. Gabrielu trochę ogłady. Chcesz dokopać tej pięknej dziewczynie a nie znasz nawet jej imienia.-matka Gabriela wydawała się naprawdę oburzona brakiem dobrych manier syna w tej sytuacji.
-Przepraszam cię moja droga za tego nieokrzesanego neandertalczyka który jest niestety moim synem. Jestem Rosa a ty moje dziecko?
-Mam na imię Emaira lecz to imię zostało mi nadane a naprawdę mam na imię Luna proszę pani.
-Ohh mów mi Rosa moja droga miło mi cię poznać. Może napijesz się herbaty?
-Bardzo chętnie.
-No dajce spokój. Mamooooo ona przed chwilą chciała mnie zabić a ty zapraszasz ją na herbatę?!!!!!-Gabriel patrzył ze zgrozą na swoją matkę
-Właśnie tak a tobie nic do tego.
-Nie zwracaj moja droga uwagi na niego. Nigdy nie potrafił się odpowiednio zachować.
-Szczyt wszystkiego!!!!!!!!!!!-Gabriel aż zazgrzytał zębami nie mógł zrozumieć jakim cudem jego matka tak nieudolnie interpretuje sytuację.
Ale nagle dostał olśnienia-"a to przebiegła lisica"-pomyślał-"trzymaj blisko przyjaciół ale wrogów jeszcze bliżej"-tak zawsze powtarzała jego matka.
-Ta kobieta oszalała-skomentował jak zwykle niewzruszony Naru,za co oberwał w tył głowy od Gabriela
-Cicho siedź moja matka jest mądrzejsza niż ustawa przewiduje hehe- i poszedł za matką i znienawidzoną już przez niego nowo poznaną dziewczyna zostawiając tym samym Naru z masą pytań do których jak na razie nie było mu dane poznać odpowiedzi.
---------the end----
 Wychyla się. 
-Nie bijcie!! Przepraszam że rozdział tak późno!-kłania się nisko-ale Emi i ja jesteśmy w konflikcie i tak jakoś wyszło. Ale dal tych co to jeszcze czytają wiadomość. Mam zamiar napisać jakiegoś shounen-ai. Tak kochani, ale prawdopodobnie będę go pisała na innym blogu. Tak więc niedługo wam powiem dokładnie. Trzymajcie się misiaki. Papa:***